dziadek

„Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie…” /Jk 4,1-2/

Czytania z ostatniej niedzieli i piosenka, którą przesłał mi Rafał dały do myślenia. I chociaż minęła niedziela, to jednak pytania pozostały.

Nie dane mi było poznać mojego dziadka. Znałem go tylko z opowiadań i ze starych pożółkłych fotografii. Zawsze chciałem pojechać w to miejsce, gdzie zginął – do obozu koncentracyjnego w Mathausen w Austrii. Nie od razu się udało. Za pierwszym razem nie potrafiłem znaleźć tego miejsca. Nie widziałem znaków, które tam były umieszczone i które były tam od zawsze. A może nie chciałem ich zobaczyć. Bałem się zmierzenia z przeszłością i historią mojej rodziny. Ale pragnienie pozostało. Udało się po kilku latach. Dane mi było chodzić po tych miejscach, gdzie On też chodził. Przeszedłem Jego drogę – do i z kamieniołomu. To w nim pracował i codzienie na zakończenie dnia, po stromym zboczu, wnosił na swoich plecach ogromne kamienie służące do budowania obozu. Była to droga śmierci. Kto był za słaby, nie miał siły zostawał na tej drodze.

Z wojną zawsze przychodzi gniew, zazdrość, nienawiść, złość, ból, zniszczenie… . Po każdej wojnie, dużej czy małej, pozostają urazy i rany. I to nie te fizyczne, ale bardziej te duchowe. Trudno je zaleczyć. Kolejne pokolenia cierpią z jej powodu. Ale można żyć w pokoju, a samemu toczyć swoje małe bitewki. Na pytanie ‚Dlaczego?’ św. Jakub Apostoł daje odpowiedź. Co więc robić? – Modlić się! A tekst piosenki niech pomoże też w tym, o co się modlić.

W moim śnie śpiewają dzieci
pieśń miłości dla każdego chłopca i dziewczyny.
Niebo jest niebieskie i pola są zielone
a śmiech jest językiem świata.
A potem budzę się i wszystko, co widzę, to świat pełen ludzi potrzebujących pomocy.

powiedz mi, dlaczego tak to musi być?
powiedz mi, dlaczego? Czy jest coś, co przeoczyłem?
powiedz mi, dlaczego? Bo nie rozumiem czemu,
gdy tak wielu potrzebuje kogoś,
my nie podajemy pomocnej dłoni…
powiedz mi, dlaczego?

Każdego dnia pytam samego siebie co muszę zrobić, by być człowiekiem.
Czy mam wstać i walczyć
aby udowodnić wszystkim, kim jestem?
Czy tym, po co żyję jest to, by ginąć w świecie pełnym wojen?

powiedz mi, dlaczego? tak to musi być?
powiedz mi, dlaczego? Czy jest coś, co przeoczyłem?
powiedz mi, dlaczego? Bo nie rozumiem czemu,
gdy tak wielu potrzebuje kogoś,
my nie podajemy pomocnej dłoni…
powiedz mi, dlaczego?
powiedz mi, dlaczego?
Tylko powiedz mi, dlaczego?
powiedz mi, dlaczego? tak to musi być?
powiedz mi, dlaczego? Czy jest coś, co przeoczyłem?
powiedz mi, dlaczego? Bo nie rozumiem czemu,
gdy tak wielu potrzebuje kogoś,
my nie podajemy pomocnej dłoni…

chór: dlaczego tygrys biegnie…
chór: dlaczego strzelamy z broni…
chór: dlaczego sie nigdy nie uczymy…

Czy ktokolwiek może nam powiedzieć, dlaczego pozwalamy lasom płonąć?
dlaczego mówimy, że nam zależy?
dlaczego stoimy i gapimy się?
dlaczego delfiny płaczą?
Czy ktoś może nam powiedzieć, dlaczego pozwalamy oceanom umierać?
Czemu, skoro wszyscy jesteśmy tacy sami …obwiniamy siebie nawzajem?
dlaczego to się nigdy nie kończy?
Czy ktoś może powiedzieć nam, dlaczego nie możemy po prostu być przyjaciółmi?
DLACZEGO?

„Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje…” /Mk 9, 35-37/

serce

‚…dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu.’ /Antoine de Saint-Exupéry/

…dostałem nie tak dawno, dwa rysunki serduszek od mojej córki chrzestnej. Przy pożegnaniu ustaliliśmy, które kogo jest, (jak ja nie znoszę tych pożegnań). Dostałem i też inne serduszka, które sobie bardzo cenię. Trochę potrzebowałem czasu, aby to przemyśleć, bo już tyle o nich napisano. A przede wszystkim pisali mądrzejsi ode mnie. Nie jest łatwo łatwo napisać coś nowego. Te serduszka rzeczywiście wypływają z serca i są autentycznym darem; prawdziwym, szczerym, na który tak naprawdę nie zasłużyłem. Darem od innych. Ale też są darem Boga, który mi pokazuje poprzez to jak bardzo mnie kocha. O sercu można powiedzieć, że to najważniejszy organ naszego ciała. Gdy boli, daje sygnał, że mamy uważać. Gdy bije nierówno, wiemy, że coś jest nie tak. Gdy się zacina, też wiemy co to znaczy. Gdy przestaje bić… wiemy…

Wydaje się, że wszystko wiemy. Czy rzeczywiście? Myślę, że nie wszystko. Nie umiemy wejść w serce drugiego człowieka i zobaczyć, tak od środka, jego uczuć. Tych dobrych i niestety tych, których się wstydzi. Oby tych drugich było jak najmniej. Patrzymy tylko na to, co jest zewnętrzne, a środka tak naprawdę nie jesteśmy w stanie zobaczyć; ile jest w nim miłości i radości, a ile bólu i cierpienia, ile pokładanych nadziei, ile danego zaufania. Dlatego też nie osądzajmy zbyt pochopnie. Bo możemy się kiedyś zdziwić, oceniając tylko po tym, co zewnętrzne. Dorzucę jeszcze myśl o sercu pisarza – Jonathana Carrolla ‚Człowiek może postąpić dziesięć razy źle, potem raz dobrze i ludzie z powrotem przyjmują go do swoich serc. Ale jeśli postąpi odwrotnie: dziesięć razy dobrze, a potem raz źle, nikt już więcej mu nie zaufa.’