…pierwsza burza tego roku. Wiosenna. Lubię je. Gdy mówię o tym komuś, niektórzy pukają się w głowę. No bo niby co w tym jest pięknęgo i co w tym lubić. Grzmoty, błyski, deszcz. Każda jest inna. A ja uwielbiam jak grzmi, błyska, pada. Pokazuje się wtedy siła i moc, i potęga. Dla mnie – samego Stwórcy, że tak to poukładał, że takie zjawiska można oglądać na własne oczy.
I zawsze po burzy wychodzi słońce. W życiu jest podobnie. Po naszych życiowych burzach przychodzą lepsze dni. Są one jak powietrze po burzy. Rześkie, że chcesz się go nawdychać jak najwięcej i najłapczywiej, tak jakbyś chciał zrobić sobie zapas na przyszłość bojąc się, że go zabraknie. No i po burzy świat wydaje sie czyściejszy. Zieleń bardziej soczysta, kolory jaskrawsze. A kwiaty po prostu jeszcze cudowniejsze. Pozostaje życzyć tylko pięknej wiosny.